Skip to main content

Afera w PGE?

Afera w PGE?

20 września 2015
Afera w PGE?

To może być największa afera energetyczna ostatnich dekad w Polsce! Na rynku wartym miliardy kwitnie kuriozalna jednoosobowa firma pośrednicząca w sprzedaży energii. Choć ceny, jakie oferuje, są poniżej kosztów produkcji, Polska Grupa Energetyczna i inne państwowe spółki obracające energią zachowują się tak, jakby chciały tracić, pod warunkiem, że zysk będzie zyskiem tej firmy.

Firma Business Image to założyciel tzw. grupy zakupowej o nazwie Polimerowa Energia. Wbrew nazwie sugerującej wielość, PE jest działalnością gospodarczą jednego człowieka, Waldemara Sobańskiego. Jak to się stało, że przedsiębiorca, który przed rokiem 2013 nie zajmował się obrotem energią (handlował między innymi plastikami), stał się dla kierownictwa Polskiej Grupy Energetycznej, potentata na rynku energii, tak wiarygodny i niezbędny, że zawarto z nim umowę wartą setki milionów?

Od blisko trzech lat Sobański organizuje dla PGE przetargi zamknięte, w których jest pośrednikiem. Klienci płacą mu prowizję za energię, której atrakcyjną cenę ponoć negocjuje z PGE. Rzecz w tym, że to, co wskutek kontraktu PGE-PE dzieje sie z cenami na rynku energii, budzi zdumienie. Policzmy: wedle taryfikatora PGE z 2014 r., cena dla tradycyjnych klientów tej spółki (w taryfie C21 z której korzysta większość średniej wielkości firm) to  318,30 zł za megawatogodzinę, ale ta sama ilość energii, jeśli od PGE kupowana za pośrednictwem Sobańskiego, to cena niemal dwukrotnie niższa, 188,80 zł. Cena tak niska, poniżej kosztów produkcji, że PGE na każdej  megawatogodzinie sprzedawanej u Sobańskiego traciła co najmniej 12,00 zł. 12 zł pomnożone przez miliony  megawatogodzin kupowane przez klientów Sobańskiego to straty PGE sięgające kilkunastu milionów. Gdyby zysk choć częściowo wracał do PGE, taktyka państwowej spółki byłaby bardziej zrozumiała. Ale zysk nie wraca do PGE. Trafia w całości jako prowizja do rąk prywatnych – Sobańskiego lub kogokolwiek z nim związanego.  Dwa lata temu przychód Sobańskiego z tytułu pośrednictwa wyniósł 20 mln zł, dziś jest co najmniej trzykrotnie wyższy.

Na rynku energetycznym działa wielu pośredników. Tworzą grupy zakupowe, by oferować preferencyjne ceny. Żaden jednak nie uzyskał od PGE tak korzystnych (zarazem niekorzystnych z punktu widzenia interesu PGE i skarbu państwa) warunków cenowych. Dzięki szczególnej pozycji Sobańskiego jego firma zaczęła w błyskawicznym tempie opanowywać rynek. Do grupy Polimerowa Energia dołączyło wielu klientów spośród tych, którzy przez lata kupowali wprost od PGE. Przestali płacić  318,80 zł, w czym zawierał się zysk PGE, i płacą 188,80 zł, ze stratą dla PGE i zyskiem Sobańskiego. PGE lawinowo traci wiec dotychczasowych klientów i wprawdzie zwiększa sprzedaż, ale ponosi straty, gdyż to Polimerowa Energia zarabia krocie.

Firma Sobańskiego funkcjonuje dziś jak handlowe ramię państwowego giganta, PGE, tyle że jest to dział pozostający poza kontrolą PGE i skarbu państwa, pomost do wyprowadzania pieniędzy ze spółki. Klienci, którzy mogliby płacić ponad 300 zł za megawatogodzinę, sa przekierowywani do Sobańskiego, gdzie PGE za jego pośrednictwem sprzedaje ten sam produkt grubo ponizej 300. Oczywiście takie zaburzenie organizacji sprzedaży niesie dla PGE ryzyko utraty rentowności. 

– Co robi PGE? By zmniejszyć deficyt, śrubuje ceny swoim klientom bezpośrednim. Głównie są to  drobne biznesy, jak małe biuro, kwiaciarnia czy prywatne przedszkole. Ale po przekroczeniu masy krytycznej sukcesu Sobańskiego przyjdzie krach. Nie da się kompensować strat PGE poprzez podnoszenie cen małym i średnim przedsiębiorstwom, pojawi sie perspektywa bankructwa. I wtedy PGE albo otrzyma środki zabrane podatnikom, albo padnie.

Z niewiadomych powodów uprzywilejowana pozycja Sobańskiego nie została zauważona przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Równie zdumiewające jest to, że nad mechanizmem „strata PGE dla zysku Sobańskiego” przechodzi do porządku dziennego Najwyższa Izba Kontroli. Wszak w dorocznych kontrolach działalności spółek skarbu panstwa NIK ma się kierowac kryteriami “gospodarności”, “celowości”, “rzetelności” i “legalności”.To, że sytuacji w PGE przyglądało się biernie również Ministerstwo Skarbu (które wraz z Radą Nadzorczą PGE ma sprawować nad spółką nadzór właścicielski), dziwi szczególnie. Dlaczego nie reagowali urzędnicy? I skąd tak wielka moc pana Sobańskiego?